Udało mi się również wejść do biurowca Ufficio Primo, AKA budynek URM Leykama - Rada Ministrów urzędowała tam krótko, a Kulczyk musiał wyłożyć jakieś potworne pieniądze na remont efektownego budynku z 1951 roku - atrium robi olbrzymie wrażenie. Ma 53 okienka, podobno pochodzą z bunkru Hitlera z Berlina i z niemieckich reflektorów przeciwlotniczych. Na dole był niegdyś klub Ground Zero - w schronie atomowym. Całość podobno jest socrealistyczna, ale Pałacu Kultury nie przypomina w najmniejszym stopniu, na kilometr śmierdzi zgniłym kosmopolityzmem...
Leykam tuż obok postawił "żyletkowiec" z charakterystycznymi żeberkami - i zażartował sobie, dodając renesansowy portal. Tak samo, jak w żyletkowcu NIK (dzisiaj Sądów) na Marszałkowskiej machnął śliczniusie balkoniki. Słoiki efekty pracy Leykama mijają codziennie, sunąć wzdłuż rozbudowanych przez niego gmachów FSO na Jagiellońskiej.
Znalazłam kilka ostańców na podwórkach MDM - relikty Pięknej, żółciutka willa Struvego z 1876 roku, pamiętająca jeszcze czasy, kiedy róg Pięknej i Marszałkowskiej to było zadupie, odrapana kamieniczka ze śladami kul za budynkiem ze słynnym neonem gimnastyczki przy wlocie Koszykowej w plac Konstytucji.
Na Hożej widziałam ślady głośnego wybuchu gazu, a także świetnie odnowioną elewację kamienicy, też ze śladami kul - zakonserwowanymi i schowanymi pod szkłem.
Jakie jeszcze pozostałości starej Warszawy kryją się w nieoczekiwanych, świetnie znanych miejscach?
Willę Struvego mijałam setki razy, kiedy mieszkałam przy Koszykowej - NIGDY jej nie widziałam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.