Kiedy w roku pańskim 1770 na Mazowszu szalała epidemia dżumy, niejaki Lubomirski marszałek wielki koronny kazał otoczyć Warszawę porządnym okopem, coby kontrolować wjazdy i wyjazdy do miasta (Okopowa biegła w okopie - chyba). Dla kontrolerów postawiono rogatki, a że miasto swoich granic nie zmieniło aż do 1915 roku, a rogatki stały wygodnie, to po odejściu morowego powietrza pozostawiono w nich posterunki celne. Wspomniany w poprzedniej notce Kubicki przebudował je na początku XIX wieku, nadając im klasycystyczny wygląd, który możemy podziwiać na pl. Unii Lubelskiej i przy fabryce Wedla na Grochowskiej (rogatki Jerozolimskie i Wolskie rozebrano w czasie wojny, żeby czołgom się lepiej po mieście jeździło). Te na Grochowskiej też mnie zawsze fascynowały, tak samo jak również w poprzedniej notce wymieniony budynek Komory Wodnej, bo nie pasowały do zabudowy całej ulicy. Były jeszcze rogatki Marymonckie, Golędzinowskie i Ząbkowskie, jakieś źródło podaje, że jeden budyneczek ząbkowskich jeszcze istnieje zupełnie przebudowany, ale inne mu przeczą. W 1900 roku zbudowano jeszcze rogatkę w okolicach współczesnego ronda Żaba - Bródnowską, później tam była katownia NKWD (cmentarz blisko i nasyp kolejowy).
Tak mi się właśnie zdawało, że Komora Wodna ma coś z rogatkami wspólnego - poza tym, że to niewielkie klasycystyczne jasne budyneczki - i co, i co, miałam rację :) Siedzieli tam poborcy opłat :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.