From 31 01 |
Jechałam sobie Królewską i zaskoczyła mnie ta kamienica - bo z Królewskiej wszak nic nie zostało. Prawie. Jakaś dziwna mi się wydała, narożna taka - czy tam uliczka była, czy ki diabeł?
Okazuje się, że to jest oficyna frontowa, i nie było żadnej uliczki, tylko dziedziniec od ulicy. Należała do Maksa Gurewicza, który postanowił górować nad okolicą - i podobno długo była najwyższym budynkiem w okolicy. Na szóstym piętrze był taras z pięknym widokiem na Ogród Saski i piszczące w tamtejszym kąpielisku dzieciaki. Gurewicz zamówił domek u Edwarda Ebera, dość popularnego wówczas architekta, autora kilkunastu do dziś zachowanych (!) budynków z początku XX wieku.
Oprócz kamienicy Gurewicz posiadał znaczne udziały Towarzystwa Akcyjnego Zjednoczonych Fabryk Lamp. Palników i Wyrobów Metalowych Bracia Bruner, Hugo Szneider i R. Ditmar "Metallamp", którego siedziba mieściła się właśnie przy Królewskiej, 23. Sama zaś fabryka to nic innego, jak odkryte przeze mnie jesienią urokliwe zabudowania dawnej Polleny na rogu Strzeleckiej i Szwedzkiej na Pradzie... Zatrudniała w 1911 roku, kiedy przejął ją Gurewicz, 600 pracowników, i miała 120 000 rubli obrotu i silnik parowy! Normalnie nowoczesność w domu i zagrodzie!
Właścicielowi tuż przed wojną udało się (chyba) wyemigrować. Reszta rodziny zginęła w getcie...
Witam wszystkich.
OdpowiedzUsuńMam ogromną prośbę do osób które interesują się historia warszawskich
kamienic które jakimś cudem ocalały po wojnie.
Urodziłam się i wychowałam na ul.Krolewskiej 23.Posiadam kilka informacji o historii tej kamienicy ale niestety są one b.mizerne.Nie mogę znaleźć nic więcej w internecie.Jezeli ktoś jest w stanie przekazać coś więcej to będę wdzięczna. Pozdrawiam,Dorota