Utopiłam kajak w Świdrze.
Poparzyłam się o kamienie z kuchni ogniskowej.
Zgubiłam nogawkę od bojek.
Trafiłam pod gradobicie 200 metrów od domu - przemokło mi wszystko, co miałam w sakwach.
Zużyłam ostatnich 6 zapałek i... nie rozpaliłam ogniska, więc zamiast herbaty była woda :)
Zapomniałam PINu do służbowej komórki.
Sikałam na polanie zalanej światłem księżyca.
Było absolutnie CUDOWNIE.