Zafascynowana muralem na Mińskiej 12 postanowiłam zobaczyć więcej. Tak trafiłam na murale na Muranowie.
Muranów nie jest osiedlem, które odwiedzają warszawianie czy goście stolicy. Podwórka, schodki, półokrągłe bramy, liczne górki stanowią naturalne odgrodzenie i podkreślenie prywatności, mimo, że nie ma tam płotów i siatek. Nie ma tam także żadnego "centrum" - "rynku" czy placu, który by jednoczył mieszkańców (choć był planowany).
Muranów to miejsce niesamowite. Niesamowite pod każdym względem.
To osiedle zbudowane na ruinach i z ruin. Na szczątkach ludzkich - i prawdopodobnie ze szczątków. Stąd tyle wzniesień - to po prostu nieuprzątnięty gruz. Pod gruzem - zasypane piwnice. Dzielnica Północna, getto, niszczona była metodycznie, kamienica po kamienicy. Nie zostało z niej nic, prócz kościoła św. Augustyna z wysoką wieżą i budynku domu starców przy Nowolipki 20, tuż obok kościoła.
Wielka szansa dla architektów, doskonale wykorzystana przez Bohdana Lacherta. Osiedle - utopia, która się jednak - mimo wszystko - sprawdziła. Ludzie tu żyją i chcą żyć, mimo maleńkich mieszkanek i mimo duchów autochtonów, które nijak nie opuszczą tego miejsca.
Jak wyglądało to miejsce kiedyś? Pewnie tak, jak stara Praga, przed wojną w połowie zamieszkała przez Żydów. Na Muranowie Żydów było jeszcze więcej, mieli tu swoje kamienice, bazary, podwóreczka, sklepiki, szopy (zakłady rzemieślnicze). Wielopiętrowe eleganckie centra handlowe sąsiadowały z drewnianymi parterowymi składzikami, tętniło tu życie.
Dziś jest spokojnie i utylitarnie. Sympatyczne domki o ludzkiej skali, mnóstwo zieleni i ścieżki rowerowe. Maleńkie przedszkola, żłobki i inne takie, z galeryjkami wspartymi na słupkach. Monumentalne Muzeum Historii Żydów Polskich na północnym krańcu.
I ta świadomość, że "chciałbym tylko iść, a idąc - depczę" (Jerzy Ficowski).
Nie będę się rozpisywać, wszystko można przeczytać tu i tu.
Wielka szansa dla architektów, doskonale wykorzystana przez Bohdana Lacherta. Osiedle - utopia, która się jednak - mimo wszystko - sprawdziła. Ludzie tu żyją i chcą żyć, mimo maleńkich mieszkanek i mimo duchów autochtonów, które nijak nie opuszczą tego miejsca.
Jak wyglądało to miejsce kiedyś? Pewnie tak, jak stara Praga, przed wojną w połowie zamieszkała przez Żydów. Na Muranowie Żydów było jeszcze więcej, mieli tu swoje kamienice, bazary, podwóreczka, sklepiki, szopy (zakłady rzemieślnicze). Wielopiętrowe eleganckie centra handlowe sąsiadowały z drewnianymi parterowymi składzikami, tętniło tu życie.
Dziś jest spokojnie i utylitarnie. Sympatyczne domki o ludzkiej skali, mnóstwo zieleni i ścieżki rowerowe. Maleńkie przedszkola, żłobki i inne takie, z galeryjkami wspartymi na słupkach. Monumentalne Muzeum Historii Żydów Polskich na północnym krańcu.
I ta świadomość, że "chciałbym tylko iść, a idąc - depczę" (Jerzy Ficowski).
Nie będę się rozpisywać, wszystko można przeczytać tu i tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.