Mnie tam trochę brakuje do czterdziestki. Ale sypać się zaczęłam.
Pierwszy poszedł się kochać układ nerwowy, który zaprotestował przeciwko tempu życia.
Potem zaczęły nawalać kolana. Ja lubię jeździć na rowerze, one nie.
A teraz rozwaliło mnie zwykłe przeziębienie. Wiele lat stałam pod tablicą, rytualne październikowe zapalenie krtani trwało kilka dni, po których radośnie wracałam do budy, ucząc się innych metod utrzymania dyscypliny, niż ryki "Kowalski! Cisza!".
Teraz choruję już tydzień, a poprawy wcale nie widać, mimo, iż zgodnie z sugestią szefa udałam się do lekarza. Ha, ha, w kinie w niedzielę (NB mamy ostatnio znakomite polskie filmy) zastanawiałam się poważnie, czy nie iść w poniedziałek do pracy. Bo przecież jest już w miarę OK. Po czym... straciłam głos. A pani doktor z lekko zmartwioną miną poinformowała mnie, że do pracy to ja się raczej nie nadaję, bo mam... i wymieniła parę jednostek chorobowych, wręczając ZLA i receptę na antybiotyk.
Po raz pierwszy w życiu leżę w łóżku, chociaż nie mam gorączki. Po raz pierwszy w życiu moje plany na okres rekonwalescencji idą się kochać. Po pierwsze, nie ma żadnej rekonwalescencji - po raz pierwszy w życiu nie mogę mówić dłużej, niż dwa dni. Koledzy z pokoju by się ucieszyli, choć obłudnie wysłali smsa, że będą tęsknić. Po drugie, całe dnie przesypiam - od tygodnia!. Po trzecie, jak zwlokę się z łóżka, żeby wyjść z psem, to moje nadzieje na długi spacer kończą się na najbliższej ławce (czyli po 50 metrach).
Chorowanie ma polegać na tym, że najpierw przez dwa dni wszyscy dookoła ciebie skaczą, a potem masz jeszcze pięć dni na robienie tego, co sprawia ci przyjemność. Fakt, dostaję herbatę do łóżka. Ale nie mogę robić tego, co sprawia mi przyjemność, bo śpię! Ile, kurna, można spać???
Albo mój organizm pół roku po przeprowadzce z Moskwy uznał, że nareszcie można przestać się spinać i pozwolił sobie na prawdziwą, porządną chorobę, albo się starzeję...
Kocianno, strasznie mi przykro, że tak Ci zdrowie szwankuje. Życzę szybkiego zwalczenia zarazy i wykorzystania resztki zwolnienia np. na czytanie czy obróbkę zdjęć.
OdpowiedzUsuńMysle ze opcja jeden. Mialam podobnie, kiedy moja corka zaczela przesypiac noce w 3,5 roku zycia oraz poszla do przedszkola ;) a ja nareszcie dostalam zwykla dawke snu i czas dla siebie. Chorowalam miesiac, tak naprawde nie wiadomo na co. Trzymaj sie cieplo i lez, skoro tak chce Twoj organizm. Sciskam, Sylwia
OdpowiedzUsuń