Przychodzi baba do lekarza ze studentem w dupie.
- Co pani jest?
- Rektorat.
- Co pani jest?
- Rektorat.
Tak mniej-więcej można opisać wizytę Historyka w punkcie rekrutacyjnym SP 355. Tylko zamiast studentów są dzieci, a zamiast rektoratu - sekretariat.
Jak się Historyka wkurzy, to zaczyna on zwiedzać różne instytucje. Tym razem chyba wystarczy mu uznanie, że zła matka Przelatka zmienia jej szkołę na nowowybudowaną, a środowisko na bałaganiarskie, a Przelatki nie lubią chaosu. Ale jeśli jeszcze raz wyślę Historyka do szkoły, to...
Obawiam się, że będziemy problemowymi rodzicami, bo ośmieliliśmy się również wnioskować o dodatkowe lekcje języka polskiego na podstawie Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z
dnia 1 kwietnia 2010 r. w
sprawie przyjmowania osób niebędących obywatelami polskimi do publicznych
przedszkoli, szkół, zakładów kształcenia nauczycieli i placówek oraz
organizacji dodatkowej nauki języka polskiego, dodatkowych zajęć wyrównawczych
oraz nauki języka i kultury kraju pochodzenia (Dz. U. z dnia 9 kwietnia 2010 r.), jeżeli polonistka oceni, że Przelatek tego potrzebuje.
Usiłowano nam wmówić, że Przelatek dostąpiła łaski, że została przyjęta do rejonowej szkoły.
Hmm.
Przelatek nie jest obywatelką polską? Lata temu znajoma miała problem z dzieckiem wracającym z zagranicy. Szkoła nie chciała przyjąć, ale oczywiście przyjęła jak dostała nakaz z kuratorium :). Jak Przelatkowi podoba się w polskiej szkole?
OdpowiedzUsuńPrzelatek jest obywatelką polską. Przepis dotyczy także dzieci powracających z zagranicy. A polska szkoła jest fuj i ble. Dają niedobre jedzenie, nie wychodzą na dwór, w-f jest do chrzanu, a dzieci pod względem akademickim i zachowania na poziomie przedszkola. To opinia Przelatka.
Usuń