niedziela, 15 czerwca 2014

'44

"Powstanie Warszawskie" to mocny film i bardzo warto go obejrzeć. Niby się uczyłam w szkole o potwornych warszawskich zniszczeniach, ale ostatnie sceny filmu - w kolorze i "na żywo" przemówiły do mnie mocniej, niż cokolwiek innego. Kiedy pojawi się w sprzedaży, wytnę drastyczne sceny i pokażę Młodej, niech wie, co jej Miasto przeżyło i z czego się odrodziło. Zawsze mi się ten "Feniks z popiołów" strasznie górnolotny wydawał, ale to prawda - nie ma innego określenia.

Czytam teraz sporo o odbudowie, i opinie o Biurze Odbudowy Stolicy są bardzo, bardzo różne - myślę, że nie nam oceniać. Jeśli większość Warszawy wyglądała tak, jak Stara Praga - a podobno tak właśnie wyglądała, zresztą, zachowane kwartały np. w okolicach zachodniej Chmielnej też na to wskazują - to może faktycznie nie należało ratować wszystkiego, co dało się uratować, i mimo całego mojego sentymentu do "ostańców" - zrozumieć można urbanistów, którzy mieli możliwość postawienia miasta od podstaw - zwłaszcza architektów, którzy mieli budować "nowy, wspaniały świat". Z drugiej strony, jeśli Warszawa wyglądała tak jak Lwowska - a podobno tak też wyglądała - to może nie należało rozbierać tego, co zostało...

W każdym razie czytam o odbudowie i autorzy książek burzą się, że BOS odrapywał kamienice z ornamentów. Całkiem odrapywał. Fakt, nie było materiałów budowlanych, ludzie nie mieli gdzie mieszkać, trzeba było się spieszyć, nie było czasu pierniczyć się z boniowaniem, półkolumienkami i girlandami, z całym secesyjnym badziewiem. Można jednak chyba było zostawić czy zabezpieczyć resztki "na później"... nie wiem. Podobno jednak kamienice odrapywano zaraz po tym, kiedy secesja wyszła z mody - czyli w międzywojniu, bo "właściwszy" stał się oszczędny modernizm, cóż się więc dziwić powojennej odbudowie.

Nie wiedziałam za bardzo, o co chodzi - no zdjęli ozdóbki, to zdjęli, o co całe mecyje. Pewnie dlatego, że w tych samych książkach sugerowano, że Pałac Kultury jest zbyt strojny, że socklasycyzm niepotrzebnie ozdobny, i kiedy wyobrażałam sobie PKiN bez "kremu tortowego" nie tracił prawie nic. Nie wiedziałam, dopóki nie zobaczyłam stanu "przed" i "po" na varsavianistycznym blogu. O, tutaj: http://wczorajidzis.blogspot.com/2011/01/chmielna-1938-2010.html

Porównanie kamienicy Zyberta na Chmielnej z 1938 i 2010 r. pochodzi z tego właśnie bloga. Poznalibyście, że to ten sam budynek?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.