piątek, 20 czerwca 2014

Ziemia słoicza

Kiedy Słoik pakował obiady od matuli do słoików, w rodzinnym słoiczym mieście były dwa jednosalowe kina, Pizza Hut, McDonald i kawiarnia. Prawdopodobnie były jeszcze jakieś restauracje i kawiarnie, ale miejsc rozrywki na kieszeń licealisty/studenta było pięć na całe niemal 300-tysięczne miasto z trzema wyższymi uczelniami państwowymi.
Słoik jednakoż miasta swojego nigdy się nie wstydził, ba, darzył olbrzymim sentymentem. Największa obraza słoiczego majestatu następuje wtedy, kiedy miasto rodzinne kogoś "nie zachwyca". Jak "nie zachwyca", kiedy zachwyca?

Jakże nie kochać tej ziemi, gdy serce do niej się rwie? 
Wszystko tu swojskie i bliskie, więc wracam tutaj, bo gdzie?

Specjalnie wybieram fragment piosenki dotyczący odczuć osobistych, bo obiektywnie zapewne trafią się w Polsce miasta, hmmm, bardziej wypromowane ;)

Miałam zresztą szczęście do wychowawców szkolnych. Jedna po prostu lubiła nasze okolice i lubiła po nich łazić, druga była przewodnikiem PTTK po Górach Świętokrzyskich i wszystkie rajdy wiosenne były nasze! Maturzyści zdawali maturę, szkołę zamykano, a my na szlak. 

Ja zakochuję się nogami. W nogach mam więc moje górki, w nogach mam Moskwę, w nogach mam fragmenty Warszawy.

Ale człowiek się starzeje, nawet jeśli jest słoikiem. Starzeje się, wygodny się robi, poza tym nie wszędzie dało się dojść nawet podczas trzydniowego rajdu. Zwłaszcza w zamierzchłych czasach jednej kawiarni i dwóch kin, kiedy dotacje unijne nikomu się nie śniły, a DK 77 miała po jednym pasie w każdym kierunku... Człowiek więc wsiada w samochód i zaczyna mieć swoją ziemię... w kołach. Klnąc z cicha na dotacje unijne, albowiem ponieważ godzinna w zamyśle droga z Kielc do Kurozwęk, mimo równiutkiego asfaltu i obwodnic, rozciąga się powyżej wszelkich możliwych granic za sprawą ślicznych brązowych drogowskazów z napisami typu "zagroda XIX-wieczna - 2 km", albo "kościół renesansowy - szlak architektury drewnianej".

Do ziemi przodków (z których żaden się na niej nie urodził, ale to inna bajka) zabieram Przelatka. Przelatek marudzi straszliwie, wdrapując się na Święty Krzyż, odmawia oglądania Wiśniowieckiego w lodówce z napisem "Zielona Budka" (legenda rodzinna), bo Wiśniowiecki leży w krypcie, która z całą pewnością jest ciasna i ciemna, a poza tym może to w ogóle nie on (a poza tym Przelatek pojęcia nie ma na razie, kim był Wiśniowiecki). Z wielką przyjemnością zjada natomiast fryty oblackie i kiełbaskę benedyktyńską, choć niczym te wykwintne dania nie różnią się od zwyczajnych frytek i kiełbasek. Radośnie ogląda gołoborza. Podziwia widoki. Wyszukuje naszą kwaterę agroturystyczną (zapadła świętokrzyska wieś: wi-fi, sauna, jacuzzi, atlas, 20-metrowy pokój z łazienką) z góry, porównuje różnobarwne pola do kilimów i świętokrzyskich zapasek. Interesuje się!

Przelatek zdobywa ruiny bodzentyńskiego zamku i pluska się w nowoczesnej fontannie na Górnym Rynku. Przelatek pokonuje trasy parku linowego wybudowanego pośrodku niczego, które to nic (Krajno) staje się jedną z większych atrakcji turystycznych dla rodziców z dziećmi ("jak wleziesz na Łysicę, na której nic ciekawego nie ma, to pojedziemy do parku rozrywki"). My ze zdumieniem odkrywamy kolejne wyciągi narciarskie przy każdym wyższym wzniesieniu i ukwiecone ogródeczki z przystrzyżoną trawką przed każdym obejściem, i z jeszcze większym zdumieniem wysłuchujemy profesjonalnej relacji 11-letniego chudego blondaska, czarnego od brudu, który tonem zawodowego przewodnika opowiada historię ruin i legendę dotyczącą podziemi, prowadzących z Bodzentyna do Tarczka, której prawdziwość stopniowo weryfikuje (to nie brud, to popiół z ognisk palonych w podziemiach przez wielbicieli trunków i uciech miłosnych).

Wiecie co? Teraz tu faktycznie WARTO przyjeżdżać.

2 komentarze:

  1. Świętokrzyskie to chyba najciekawszy turystycznie rejon Polski. A byliście w kopalni krzemionek i tym Juraparku w pobliżu tej kopalni? Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć
    chyba pochodzimy z tych samych stron, w każdym razie wyteptujemy te same ścieżki:)
    Góry Świętokrzyskie są najbardziej chyba niedocenianym rejonem w Polsce ale może to i dobrze, bo jeszcze nie ma tam takiego tłoku
    pozdrawiam również słoik warszawski

    OdpowiedzUsuń

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.