piątek, 12 września 2014

Dziczyzna

Pierwszy miesiąc szkoły jest trudny.
W poniedziałek, na przykład, przyprowadziłam do domu truchełko Przelatka. Przelatek miała sześć lekcji, zapomniała zjeść szkolnego obiadu, bo coś tam, dopchała się tostami z nutellą, wyszła z psem, odrobiła podstawowe lekcje i udała się do szkoły muzycznej na kolejne trzy godziny. Gorzej, niż w korpo. Do tego jeszcze silne emocje, bo nie została wybrana do samorządu i ukochana pani od fletu jej się przypomniała, więc zajęcie z mniej ukochaną zostało przepłakane.

Należy się zająć Przelatkiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.