niedziela, 7 września 2014

Profesor Skibniewska i Białołęka Dworska

W związku z przebudową Trasy Toruńskiej i koniecznością noszenia roweru po schodach na najkrótszej drodze do domu z Żoliborza, szukałam tras alternatywnych. Jedną z nich okazała się Broniewskiego, a na rogu Broniewskiego odkryłam Sady Żoliborskie. Zachwyciło mnie osiedle, poczytałam o projektantce i dowiedziałam się o jej planach związanych z Białołęką. Natychmiast zwróciłam się do prywatnego Historyka.


- Hmm, a wiesz, z tym się wiąże ciekawa opowieść. - zamyślił się Historyk. - Profesor Skibniewska, wówczas wicemarszałek Sejmu, odwiedziła nas kiedyś w domu, i nawet byłem przy tej wizycie. Teraz byłoby to nie do pomyślenia, ale... ale wiesz, przywiózł ją samochód Rady Narodowej, który potem odjechał i nie wiadomo było, czy wróci. Pani Marszałek stwierdziła pogodnie, że jeśli nie wróci, to zamówi sobie taksówkę... Wyobrażasz sobie Marszałka Sejmu jeżdżącego taksówką?
- A co ona w ogóle robiła u was w domu??? - zdziwiłam się.
- Po pierwsze, ona jako posłanka reprezentowała nasz okręg wyborczy, a Dziadek był lokalnym społecznikiem i prosił o jakieś interwencje. A po drugie, ona przecież projektowała coś w dzielnicy i chciała zrobić wizję lokalną. A poza tym... tylko u nas był wtedy telefon...
- Gdzie projektowała? Przecież tu było normalne osiedle!
- Zaraz, jakie normalne osiedle... był nasz dom i dom sąsiadów, była przychodnia na Majorki, dom tych i dom tamtych i parę drewniaków. Zaraz po wojnie ludzie odbudowywali jakieś bieda-domki z gruzów, razem z tysiąclatką, domem dziecka i domem opieki stanęło kilka willi, a potem nie wydawano już pozwoleń, bo Skibniewska planowała budowę. Nic nie wybudowała, ale przez piętnaście lat zablokowano ludziom rozwój.
- A dlaczego nie wybudowała?
- Bo był rok 1980 i na nic już nie było pieniędzy... a ona nie projektowała z wielkiej płyty...

Właściwie cieszę się, że nie powstały tu drugie Sady. Białołęka Dworska ma sporo niewątpliwego uroku i do tej pory zachowała charakter podmiejskiego letniska, choć autobus łączący ją z cywilizowanym Tarchominem kursuje co 15 minut, ekokolejka do miasta też jest częsta, i nawet parę lat temu puścili tu nocny. Ale Dworska - i Choszczówka, i Wiśniewo, i Płudy, i Szamocin, i Dąbrówka Szlachecka - zasługują na zupełnie odrębne wpisy. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.