piątek, 26 września 2014

No i skończyło się rumakowanie

Seria postów, które ukazywały się z zadziwiającą regularnością przez ostatnie dwa miesiące, jest efektem dziesięciu wycieczek rowerowych, realizowanych przeze mnie po godzinach pracy w czasie sierpniowych wakacji Młodej. Saską Kępę tylko miałam możliwość zwiedzać jeszcze przez kilka wrześniowych dni.

Powrót Młodej do domu, rok szkolny, a także gorsze warunki oświetleniowe (boję się leśnych i polnych ddr po nocy) mogą spowodować zmniejszenie mojej aktywności varsavianistycznej i przestanę przynudzać.

Z drugiej jednakowoż strony, namiętność odkryć wbiła we mnie swoje szpony i nie chce mnie puścić, a pewne miejsca w Stolycy są niedostępne dla niezorganizowanych rowerzystek. Postanowiłam więc zapisać się na kurs dla przewodników - zaczyna się w październiku.
Hough! To tygryski lubią najbardziej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.