Kiedy wyjeżdżałam 6 lat temu do Moskwy, tuż przed zmianą pracy obejrzałam "Vicky Christina Barcelona". Uznałam, że to dobry znak, coś jak "ahoj, przygodo".
Przed powrotem do Polski oglądałam "Rzymskie wakacje", które mówiły o tym, że każda przygoda kiedyś się kończy - i że to w sumie dobrze.
"Nieracjonalny mężczyzna", którego teraz grają w kinach, to taka wariacja na temat "Zbrodni i kary" - tylko jakby Allen uważał, że Dostojewski trochę z karą przekombinował i należy to prościej rozwiązać. Piękna ekranizacja pierwszych rozdziałów książki i.... i dalej nic.
To co? Czeka mnie teraz nuda czy bezrobocie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.