środa, 19 sierpnia 2015

Żoliborz Podoficerski

Ilekroć czekałam w porannym szczycie, aż uprzejmy policjant puści mój autobus z mostu Gdańskiego w Międzyparkową, tyle razy zastanawiałam się nad zaniedbanym budynkiem, przypominającym nieco szkołę, który miałam po prawej stronie, i nad zaokrąglonym w stylu lat trzydziestych blokiem po drugiej stronie torów. Obiecywałam sobie, że na pewno tu przyjadę na rowerze, przecież mam prawie po drodze, i że muszę, i w ogóle.
Ha! W końcu to zrobiłam. Nagroda nie kazała na siebie długo czekać, ten zapomniany zakątek Warszawy obfituje w bardzo interesujące miejsca.

Międzyparkowa, jak sama nazwa wskazuje, leży między parkami, otaczającymi forty Cytadeli. Bliżej Wisłostrady, za Zakroczymską, jest Fort Legionów z jakąś knajpą podobno, bliżej przejazdu nad torami - Fort Traugutta z międzyszkolnym ośrodkiem sportowym i takim bardziej ohydnym schroniskiem młodzieżowym, niezmiernie słabo reklamowanym, mieszczącym autokar dzieci w metalowych baraczkach-kontenerkach znanych z budów. A obok rzeczywiście znajdowała się szkoła. Kiedyś, dawno, dawno temu, kiedy jeszcze ulica Krajewskiego biegła pod torami kolei obwodowej i jeździły nią tramwaje. Teraz zostało tylko przejście podziemne, niezbyt zachęcające, którego zwiedzić nie mogłam ze względu na trwający remont torowiska nad nim.

Szkołę wybudowano na peryferiach ówczesnej Warszawy, najprawdopodobniej miała ona służyć podoficerskim dzieciom z osiedla pod Cytadelą, bo innych skupisk ludzkich w okolicy nie ma. Zbudowano ją w ramach wielkiego planu zwiększenia dostępności szkół powszechnych i ukończono ledwie trzy lata przed wojną. Projekt z jednej strony był typowy: "programowa" szkoła miała być TANIA, mieć 7-9 sal po 52 m2 każda (razy liczba szkół w budynku, bywały dwie i trzy i pięć nawet), salę do przyrody i do prac ręcznych, rekreacje, 60-metrowe mieszkanie dla kierownika, kawalerkę dla dozorcy, pokój nauczycielski, kancelarię, natryski, dożywialnię (czyli stołówkę) i OBOWIĄZKOWO - pokój lekarski. Sale gimnastyczne i boiska były przewidziane, ale w planach, kiedy już zostaną zaspokojone najpilniejsze potrzeby. Z drugiej strony, te typowe projekty realizowali naprawdę uznani architekci: w tym przypadku Gutt i Jankowski.

Powszechniak wyprowadził się z budynku dość szybko, potem przez wiele lat korzystało z niego LO im. Poniatowskiego, ale i ono się wyprowadziło w końcówce lat siedemdziesiątych, zapewne w przewidywaniu wyżu demograficznego - bo szkoła jest maleńka, choć salę gimnastyczną zyskała chyba jeszcze przed wojną.

Wojsko po drugiej stronie torów też się chyba wyprowadziło, a że budynki należą (należały?) do miasta i sporo jest (było?) mieszkań kwaterunkowych, to podobno niekiepska żulernia się tam pojawiła, fora internetowe mówią coś o grasujących rowerzystach-nudystach i niebezpieczeństwach, czyhających w parku w dawnej fosie. Nic nie wiedziałam o żulerni, spodobało mi się za to wiszące na sznurkach w podwórzu pranie, charakterystyczna szara cegiełka elewacji i małomiasteczkowy klimat. Gapiąc się na pastorały przy Dymińskiej i zastanawiając się nad ich oryginalnością, potknęłam się o betonową płytę, i nawet ją lekko sklęłam, nie podejrzewając, że depczę sklepienie Ringstandu. Oprócz Ringstandu były tam gdzieś (przed wojną) korty tenisowe i małe baseny w podwórzach. Bloki Wojskowego Funduszu Kwaterunkowego wyglądałyby zupełnie współcześnie, gdyby nie ta szara cegiełka. Ciekawe, jak się w nich mieszka, bo o standardzie moje źródła mówią niewiele. Wiem, że podoficer z rodziną mógł liczyć na 2-3 pokoje z kuchnią, piwnicą i stryszkiem, aczkolwiek podobno nie zawsze z łazienką (łazienki były wspólne, w suterenach), żonaty oficer rozbijał się na 90 metrach, a jak się dochrapał wyższej szarży, to i na 120 metrach i miał guziki do przywoływania pokojówki i grzejnik gazowy w łazience i gazową prasowalnicę. Istnieją też doniesienia o kominkach w mieszkaniach, nie wiem, na ile sprawdzone i aktualne współcześnie (może ktoś po prostu przerobił sobie piec kaflowy na kominek?).

Jak będę stara i bogata, to będę mieszkać na Żoliborzu albo na Ochocie. Może na ten kawałek Żoliborza nie muszę być aż tak śmierdząco bogata? A miejscówka idealna...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.