Po wymuszonej krótkiej przerwie pojechałam do pracy swoją łąką na rowerze. Łąkę mi wykosili :) Niepokojący nieco jest fakt, że dziki ryją nie tylko po drodze mojego dziecięcia do szkoły - droga, mimo wszystko, ruchliwa, samochodów dużo, autobusy, i tak dalej, i tak dalej - ale też na mojej łące, czego nie było widać przed wykoszeniem. Co oznacza, że po zmroku nie ma opcji, żebym nią jechała. Trzeba się będzie przeprosić z Wisłostradą.
Dziś zresztą odkryłam pewien rodzaj przyjemności płynący z pedałowania wzdłuż nadwiślańskiej arterii. Czułam mianowicie Schadenfreude. Ja jadę, a oni stoją. Mamy wrzesień, proszę państwa, mamy wrzesień. Od dziś zmienia się znak przy różnicy pomiędzy czasem mojego dojazdu do pracy na rowerze i komunikacją miejską. Było +15. Jest -15. Znaczy, o kwadrans szybciej jestem po ominięciu korków przy mostach jednośladem.
Nabyłam byłam dziecięciu podręczniki, dobrze pracować w Śródmieściu - wyprawa na Plac Powstańców Warszawy, na którym bukiniści sprzedają książki do szkół nawet z samochodów, nie jest wyprawą czasochłonną. Ale mimo zaopatrywania się w antykwariatach, i tak kieszeń bolała.
A dziecię w nowej budzie. Buda ładna. Pani Dyrektor nie przynudzała, a hymn odśpiewany a capella przez dzieciaki i ich rodziców brzmiał wyjątkowo dostojnie - lepiej, niż puszczany z taśmy. W niedzielę, 31 sierpnia, nauczyciele opuścili budę o 22, robotnicy jeszcze tam byli. Sala gimnastyczna robi wrażenie, boiska też, plac zabaw jest super. Wychowawczyni tak ładna, jak buda, wygląda na jędzę :) Z niecierpliwością oczekuję relacji. Do tej pory mieliśmy szczęście do pedagogów i instruktorów, w IV klasie, kiedy są już przedmiotowcy, musi się trafić ktoś, z kim Młoda nie osiągnie zgodności charakterów. Muszę przyznać, że cieszy mnie bliskość wyborów samorządowych - dwie i pół nowe szkoły i linia tramwajowa to bardzo przyjemne składowe demokracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.