No dobra, może nie wszyscy robotnicy kupowali parcele na Białołęce. Pamiętajmy, że Żoliborz w latach dwudziestych był zadupiem niemal jak dziś Białołęka, świeżutko do Warszawy przyłączonym. A ledwie parę kilometrów dalej było kolejne zadupie - Bielany, równie czyste i dziewicze, jak Piękny Brzeg, o długiej tradycji letniska, blisko lasu, i już nie Warszawa - więc pewnie taniej.
Za stosunkowo niewielkie pieniądze i wkład własny w postaci prac przy budowie można było nabyć maleńki domek z dachem krytym czerwoną cegłą, z ogródeczkiem, na osiedlu o doskonale brzmiącej nazwie "Zdobycz Robotnicza" (architekt Janusz Dzierżawski). Ewentualnie mieszkanko w szeregowcu. Jak ktoś zdążył, zanim spółdzielnia splajtowała, to nie musiał wymiatać na Białołękie :)
Bielany do Warszawy przyłączono w Roku Pańskim 1930 (albo coś koło tego), i plany na nie były wielkie... Miasto-ogród na dziewiczych polach i piaskach...
Poza placem Konfederacji nie udało się zrealizować cudownej wizji, a po wojnie Bielany "trafiły w ręce" małżeństwa Piechotków, którzy najpierw musieli postawić socrealistyczną zabudowę głównych ulic dla pracowników Huty Warszawa, a potem wolno już im było tworzyć w moderniźmie, który w latach sześćdziesiątych wrócił do łask (modernizm jest dobry, bo dobry i tani). Stworzyli więc milutkie Bielany II i Bielany III, z dwukolorowymi elewacjami z cegły silikatowej, zielenią, placami zabaw dla dzieci, szkołami i takimi tam. Trafiwszy przypadkiem na Bielany II poczułam się troche jak w Rosji, w ktorej cegła silikatowa jest ulubionym materiałem na elewację. Ta okolica zwie się Serkiem Bielańskim.
Przy okazji, na pl. Konfederacji stoi fajowski kościół z lat osiemdziesiątych, rzadko wtedy takie fajowskie kościoły budowano.
A na pobliskich uliczkach - m.in. Płatniczej - są latarnie gazowe. Internauci kłócą się, czy one są oryginalne, czy nowoczesne i ynteligentne, czy zapala je latarnik, czy system z PGNiG. Wiem tylko, że mieszkańcy okropnie się wzburzyli, kiedy zaproponowano im postawienie elektrycznych słupów oświetleniowych.
Uprzejmie proszę ponajechawszych autochtonów, którzy byli mnie uświadomili o istnieniu tego czarownego miejsca, o wyjaśnienie wątpliwości.
Aktualizacja
U W A G A! S P O I L E R!
U W A G A! S P O I L E R!
U W A G A! S P O I L E R!
Trafiłam na Płatniczą o zmroku. Ucieszyłam się, bo połowa latarni się świeciła, a druga połowa - nie. Stanęłam przy ciemnej latarni i czekałam na latarnika. Zauważyłam, że świeciły się głównie te w krzakach. Poczekałam jeszcze chwilkę, i światło nad moją głową rozbłysło samo z siebie, bez żadnego udziału żywego człowieka w pobliżu... Ynteligentne latarnie gazowe...
U W A G A! S P O I L E R!
U W A G A! S P O I L E R!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.