Zostałabym gołębicą.
Lekko spóźniona wyjechałam dzisiaj z domu, rozstałam się z córką pod szkołą i popedałowałam do pracy.
Po kilkuset metrach usłyszałam pisk telefonu. Córka poinformowała mnie, że przecież miała się ubrać na galowo, przerwa jest o 8.45 i niech tata dostarczy strój.
Zadzwoniłam do męża, który rano bywa nieprzytomny.
- "Dowieziesz Młodej strój?"
- "Przecież spóźnię się do pracy... Ale..." - rzuciłam słuchawkę, zrobiłam w tył zwrot i popędziłam do domu, nie zwracając uwagi na dzwoniący telefon. Wpadłam, złapałam ubrania z rozpoczęcia roku szkolnego, rzuciłam do męża "alimenty 1200, bez orzekania o winie, będzie szybciej", w drzwiach szkoły rzuciłam córce reklamówkę z ciuchami (zdążyłam przed dzwonkiem na lekcje), pomknęłam do pracy, niemalże roztrącając pieszych pod budynkiem i wymuszając pierwszeństwo, które mam jako rowerzystka, ale kierowcy o nim nie pamiętają. Wk... na wpadłam do pracy, spóźniona o 20 minut, i odczytałam smsy.
- Przecież mogłem podwieźć jej ciuchy taksówką po drodze do pracy i zostawić w sklepiku, ale nie chciałaś mnie słuchać...
- Zabiję cię, czy ja cię prosiłam o spódniczkę?
A w ogóle... to skoro ja zdążyłam cofnąć się od mostu do domu i wrócić do szkoły jeszcze PRZED lekcjami, to dlaczego ona nie mogła tego zrobić sama??? Też miała rower...
Kogo urzekła moja historia?
Po kilkuset metrach usłyszałam pisk telefonu. Córka poinformowała mnie, że przecież miała się ubrać na galowo, przerwa jest o 8.45 i niech tata dostarczy strój.
Zadzwoniłam do męża, który rano bywa nieprzytomny.
- "Dowieziesz Młodej strój?"
- "Przecież spóźnię się do pracy... Ale..." - rzuciłam słuchawkę, zrobiłam w tył zwrot i popędziłam do domu, nie zwracając uwagi na dzwoniący telefon. Wpadłam, złapałam ubrania z rozpoczęcia roku szkolnego, rzuciłam do męża "alimenty 1200, bez orzekania o winie, będzie szybciej", w drzwiach szkoły rzuciłam córce reklamówkę z ciuchami (zdążyłam przed dzwonkiem na lekcje), pomknęłam do pracy, niemalże roztrącając pieszych pod budynkiem i wymuszając pierwszeństwo, które mam jako rowerzystka, ale kierowcy o nim nie pamiętają. Wk... na wpadłam do pracy, spóźniona o 20 minut, i odczytałam smsy.
- Przecież mogłem podwieźć jej ciuchy taksówką po drodze do pracy i zostawić w sklepiku, ale nie chciałaś mnie słuchać...
- Zabiję cię, czy ja cię prosiłam o spódniczkę?
A w ogóle... to skoro ja zdążyłam cofnąć się od mostu do domu i wrócić do szkoły jeszcze PRZED lekcjami, to dlaczego ona nie mogła tego zrobić sama??? Też miała rower...
Kogo urzekła moja historia?
PS. E-matki nie muszą odpowiadać, już mi napisały :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.