W 1856 roku w Poznaniu, Krakowie i Warszawie powstają gazownie. Wytwarzają one gaz z węgla, a gazem oświetlane są ulice, fabryki, budynki użyteczności publicznej i mieszkania prywatne. Oświetlenie gazowe jest bardzo nowoczesne - co prawda w Londynie latarnie gazowe działają już od niemal czterdziestu lat, czas jednak w XIX wieku tak bardzo jak dziś nie pędził., a Londyńczycy od zawsze mieli hopla na punkcie oświetlenia ulicznego (oni zresztą pierwsi je wprowadzili).
W Warszawie gazownię otwierają przy Ludnej - ustawiono latarnie od Książęcej, przez Krakowskie, do Zamku. Warszawiakom się podoba - jest jasno i romantycznie. Chcą więcej latarni, trzeba więc zbudować większy zakład, we wsi Wola, na ul. Dworskiej (Kasprzaka, znaczy). Powstają dwa charakterystyczne okrągłe zbiorniki, które tak ładnie widać z pociągu w pobliżu Dworca Zachodniego, i kupa innych budynków, w których dziś jest Muzeum Gazownictwa. Czynne, jak na złość, od poniedziałku do piątku od 10 do 14, więc nie uda mi się go zwiedzić, jeśli nie będę miała akurat wolnego w pracy. Ale za to bezpłatne... Stoją tam latarnie i jest mnóstwo oryginalnego sprzętu, bo co prawda już we wrześniu 1939 zniszczono zbiornikom dachy i uwolniono gaz, to jednak wojnę gazownia przetrwała w całkiem przyzwoitym stanie.
Teren należy do PGNiG, ale zbiorniki kupił jakiś gość, który zamierzał urządzić w nich lofty. Kupił i wszelki słuch po nim zaginął...
W Warszawie gazownię otwierają przy Ludnej - ustawiono latarnie od Książęcej, przez Krakowskie, do Zamku. Warszawiakom się podoba - jest jasno i romantycznie. Chcą więcej latarni, trzeba więc zbudować większy zakład, we wsi Wola, na ul. Dworskiej (Kasprzaka, znaczy). Powstają dwa charakterystyczne okrągłe zbiorniki, które tak ładnie widać z pociągu w pobliżu Dworca Zachodniego, i kupa innych budynków, w których dziś jest Muzeum Gazownictwa. Czynne, jak na złość, od poniedziałku do piątku od 10 do 14, więc nie uda mi się go zwiedzić, jeśli nie będę miała akurat wolnego w pracy. Ale za to bezpłatne... Stoją tam latarnie i jest mnóstwo oryginalnego sprzętu, bo co prawda już we wrześniu 1939 zniszczono zbiornikom dachy i uwolniono gaz, to jednak wojnę gazownia przetrwała w całkiem przyzwoitym stanie.
Teren należy do PGNiG, ale zbiorniki kupił jakiś gość, który zamierzał urządzić w nich lofty. Kupił i wszelki słuch po nim zaginął...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.