niedziela, 22 lutego 2015

Cmentarz Brodzieński





Chyba każdy warszawiak, a zwłaszcza prażanin "z dziada" (ale już bez pradziada), był kiedyś na cmentarzu na Bródnie. Warszawiak, nie słoik, bo słoik ma swoich bliskich pochowanych w fabryce słoików w Polsce C. Słoik, jak już chce odwiedzić jakiś cmentarz warszawski, pójdzie raczej 1 listopada na Powązki, zobaczy kwestujących, zobaczy perełki architektury funeralnej. Bródno słoikowi kojarzą się z marketem, a warszawiakowi z dziada pradziada - z cmentarzem dla biedoty, bo wysiłki marketingowe Starynkiewicza na rzecz promocji nowej nekropolii nie na wiele się zdały i dopiero w międzywojniu, kiedy kardynał Kakowski wybrał Bródno na miejsce spoczynku, zyskał trochę na popularności. W czasie wojny ukrywano w grobowcach amunicję albo i ludzi, jeśli było trzeba, zrobiono też rodzaj poligonu, doświadczenia z którego przydawało się potem np. na cmentarzach ewangelickich.

A my Bródno lubimy. Dziadkowie Historyka są tam pochowani.
Lubimy miękkie światło latarni na głównej alei. Lubimy drewniany kościół, zbudowany z rusztowania używanego do remontu Kolumny Zygmunta (hehe, Cichocki wiedział, że zużyje rusztowanie na kościół, i starannie wybrał drewno dla konstrukcji pomocniczej). Bardzo podobają nam się ptasie witraże w kościele murowanym, wykonane w pracowni artysty o ptasim nazwisku Czyż.

Nie zapuszczamy się jakoś bardzo daleko, 114 hektarów nie obchodzimy, wzdłuż 5 km murów nie spacerujemy. Kiedy się zrobi ciepło i mało błotniście, zamierzam zwiedzić nie do końca legalnie (nie wiem, jak zdobyć klucz do bramy, ale wiem, gdzie jest dziura w płocie) cmentarz żydowski.

1 komentarz:

  1. Jakby Pani zapytała, to na pewno, NA PEWNO Żydzi udzielą klucza i jeszcze ktoś z Panią pójdzie. Chyba, że to właśnie Pani nie pasuje...:)
    Kiedyś dawno robiłam takie numery w Lublinie.
    Dorota

    OdpowiedzUsuń

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.