piątek, 6 lutego 2015

Zejść ze ścieżki - Kozia





Wąziutka, romantyczna uliczka z "mostem westchnień", łączącym budynki dawnego Hotelu Saskiego, z oryginalnym przedwojennym brukiem, w połowie długości sąsiadująca z ogrodem Prymasowskim, wydaje się miejscem pozbawionym wszelkich niespodzianek. I, jak zwykle, na "oczywistej" Koziej doznałam kolejnego szoku.

Czekałam sobie na autobus na Krakowskim, bo mi był uciekł, skurczybyk, i przyglądałam się kamienicy Towarzystwa Akcyjnego Żyrardowskiego. Wisi na niej tabliczka WSI o napadzie na aptekę, dokonanym przez Brochwicza-Lewińskiego "Grota" w czasie Powstania, rozszyfrowałam więc ten napis i wszystkie inne w pobliżu. M.in. ogłoszenie o możliwości wynajmu pięciu kondygnacji. Przemknęłam znudzonym wzrokiem aż do dachu i zastanowiłam się. Bo pięć (czy nawet sześć) kondygnacji to ona miała, ale przed wojną! Odbudowano ją w kształcie bardzo luźno przypominającym oryginalny, bo za bardzo górowała nad niziutkimi sąsiadkami i zaburzała proporcje klasycystycznej, w zamiarze BOS, ulicy.

Musiałam to sprawdzić. Pognałam na Kozią, obejrzeć kamienicę z drugiej strony. Zahaczyłam o kostkę brukową, wyciągnęłam się jak długa na chodniku, łamiąc parasolkę, i pobiegłam dalej (bo autobus przecież za parę minut). Jest! Od drugiej strony poddasze jest użytkowe! Tajemnica rozwiązana! Spojrzałam wkoło zwycięskim wzrokiem i zamarłam.

Bo w ogrodzie prymasowskim bezczelnie rozpierał się normalny (no, może trochę bardziej luksusowy) blok z lat siedemdziesiątych. O wysmakowanych modernistycznych proporcjach, ale co on, u diabła, robi wśród historyzującego otoczenia??? I dlaczego ja go wcześniej nie widziałam???

Albo mnie nie obchodziło, co widzę, albo w inne pory roku zieleń go skrzętnie ukrywa. A warto mu się przyjrzeć z bliska. Zobaczcie sami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.