Podobno jeżdżę po całej Warszawie, wyszukując paskudne dziury i ohydne miejsca. Podobno pisanie o Pradze czy ruinach "dzikiego Zachodu" na Woli nie uchodzi, zwłaszcza słoikowi. O Pradze może pisać GW w ramach artykułów o rewitalizacji prawobrzeżnej Warszawy, a nie słoik z Białołęki.
No dobra, to nie będzie o Pradze.
Tym razem będzie o kwartale Nowy Świat/Chmielna, a dokładniej o Pasażu Italia.
Żeby go znaleźć, nie trzeba daleko chodzić - wystarczy dać nura w jedną z bram w pobliżu przystanku Nowy Świat, kilkadziesiąt metrów od Palmy. Trafimy zaraz na dziwny budynek - przy dobrych wiatrach wolny od bezdomnych czy innych podejrzanych indywiduów, choć i tak odradzam samotne zwiedzanie. Historia ładnie i szczegółowo opisana jest tu, a w skrócie: cukiernik Lardelli wybudował dwie kamienice, bo budować musiał, żeby żyć. Sprzedał je, a kolejnym nabywcą był niejaki Frassatti, który na tyłach kamienic machnął wielgachną kawiarnię ze sklepami w przyziemiu, łączącym Nowy Świat i Chmielną - i to właśnie był pasaż Italia. Kto by dziś pomyślał, że budowla jest przedwojenna?
A co do zakazanych dzielnic: ja Warszawę po prostu lubię. Lubię i chcę ją poznać dogłębnie. Chcę zobaczyć miejsca, o których niekoniecznie da się przeczytać w wielojęzycznych przewodnikach. Dla mnie Brzeska jest piękna. I pasaż Italia jest - paradoksalnie - piękny. Myślę, że pisanie o dziurach i miejscach zapomnianych pozwoli je od zapomnienia ocalić, jakby górnolotnie to nie brzmiało. Bloggerów warszawskich jest dużo, miłośników stolicy jeszcze więcej. Jeśli połączymy swoje siły, to być może uda się pokazać jakiś problem, uwypuklić go, przypomnieć. Może inwestor da zabytkowi drugie życie, a może postawi na działce w centrum miasta coś zupełnie nowego - ale nie powinniśmy mieć zakazanych podwórek w Śródmieściu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.