Nadal nie ogarniam Woli jako dzielnicy, czuję się trochę tak, jakbym jeździła po niej nie na rowerze, tylko metrem. Nic mi się tam nie łączy, ani lekko nie czyta ("notatka ma się łączyć i lekko się czytać" - powiedział jakiś szef). Wola jest dla mnie pełna niespodzianek i zaskoczeń. Jadę sobie, przykładowo, w stronę takiej Młynarskiej, i ni z tego, ni z owego widzę słup, upamiętniający pole elekcyjne, którego bezskutecznie szukałam, jeżdżąc Elekcyjną właśnie. Cmentarz, który miał być po prawej ręce, nagle okazuje się po lewej, a coś, co brałam za przedwojenną kamienicą, okazuje się być blokiem z lat pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych, a kamienicę czy fabryczkę ma w podwórku.
Jadę sobie dalej i trafiam na zabudowania Szpitala Zakaźnego, których spodziewałam się gdzie indziej, za to nie znajduję Szpitala Wolskiego, choć mijam przystanek o takiej nazwie. Zamiast szpitala za to jest straszliwy budynek z lat trzydziestych, z dizajnu sądząc, na rogu Siedmiogrodzkiej, o którym w necie ani słowa nie ma, a wisi na nim szyld Cefarmu. Przez szyby od lat chyba nie myte widać jakieś materace rodem z rosyjskich plackart, i góry naczyń. Międzywojenny albo tuż powojenny galeriowiec sąsiaduje z przepięknie odnowioną kamieniczką, na przeciwległym rogu zaś ma PDT Wola, czy też Wola Plaza, jak kto, nomen omen, woli. PDT miał sławną historię i mam wrażenie, że posłużyła mu zmiana przeznaczenia z handlowego na biurowe, bo to kawał przyzwoitej architektury. Jakaś zrujnowana chałupa ma godny żeliwny odbojnik bramny, a w budynku typowo dworkowym jest.. zakon, który za sąsiadkę ma zajezdnię tramwajową, służącą jeszcze konnym tramwajom, ale przed półwieczem całkowicie zmodernizowaną.
Ale Młynów, Odolany, Czyste, Koło, Ulrychów, Mirów czy Nowolipki to dla nadal mnie osobne, w żaden sposób nie powiązane ani historycznie, ani terytorialnie fragmenty Warszawy :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.