Sezon rowerowy uważam za rozpoczęty!
Zaczął
się Wielki Post - doskonały czas, żeby zrzucić zbędny tłuszczyk,
nagromadzony na zimę. W ubiegłą sobotę obejrzałam sobie nowiuteńki szlak
rowerowy biegnący tarchomińskim wałem aż do ul. Zarzecze - kończy się
przy mostku technologicznym nad kanałem Żerańskim, który ma się zmienić w
kładkę dla kolarzy jeszcze w tym roku. W niedzielę jeździłam po
Ursynowie, a od poniedziałku pomykam do pracy. Wystarczyło, że raz
wskoczyłam na swoje dwa kółka, a już nie wyobrażam sobie powrotu do
zbiorkomu - jak ja mogłam jeździć autobusem??? Dlaczego ja w ogóle
jeździłam autobusem przez całe dwa miesiące??? Że niby dzików po ciemku
się boję? To ten dziki kawałeczek wzdłuż Jagiellońskiej zamiast nad
Wisłą wystarczy pokonać Jagiellońską właśnie - a w ostateczności
zapakować jednoślad na tramwaj, drugi wagon jest zwykle pustawy nawet w
godzinach szczytu.
Rowerowe endorfiny uzależniają. I jak z każdym uzależnieniem - wystarczy raz się przejechać, żeby wpaść w cug.
From sppacer |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.