Muzeum Pałac w Wilanowie ma genialną stronę
internetową i świetną ofertę dla osób indywidualnych, rodziców, szkół -
gry terenowe, warsztaty, lekcje muzealne. Muzeum żyje i ciekawe rzeczy
tam się dzieją - nic dziwnego, muzeum najstarsze w Polsce, chociaż
strona www... no, jest fajnie zrobiona, tylko że brakuje mi głębszego
spojrzenia, szczególików, ciekawostek. One tam wszystkie gdzieś są, ale
musiałabym po niej surfować godzinami, zamiast wczytać się w porządny,
ciągły przewodnik. Kwestia czasów i obyczajów, zapewne...
Pałac
Wilanowski uważany jest za perełkę baroku, i faktycznie, na polskie
warunki z całą pewnością taką perełką jest. Jeszcze na dobrych
zdjęciach... Nasz barok generalnie był dość skromny, taki troszku
zaściankowy, i takie też na mnie Wilanów robi wrażenie, zwłaszcza w
porównaniu do wcześniejszego Wersalu czy nieco późniejszego Peterhofu -
ani budynek, ani ogrody nie powalają na kolana, chociaż są bardzo,
bardzo przyjemne. Wcale się nie dziwię, że król Jan ze swoją miłością
Marysieńką tak Wilanów lubili - do warszawskiego zamku niedaleko,
okolica ładna, a posiadłość prawdziwie letniskowa. Za Jana to nawet
skrzydeł jeszcze nie było, choć je planował, i nawet dzieci jego
skrzydeł nie wybudowały, dopiero pani Szaniawska, mądra kobieta,
machnęła sobie skrzydła w tym samym stylu architektonicznym, choć już
wyszedł był z mody.
Nie
wiem, czy wiecie, że ta Marysieńka to niezła agentka była, i z Janem to
się zaręczyła jeszcze będąc mężatką (za Janem "Sobiepanem" Zamojskim), a
potem dwa śluby z nim wzięła - jeden nieomal potajemny, po przyłapaniu
przez królową młodej wdówki in flagranti z kochankiem tej samej nocy do
pałacowej kaplicy sprowadzono księdza, dopiero miesiąc później ceremonię
potwierdzono. Tako rzeczą plotki.
W
1621 roku sypnęła kasą, żeby opłacić wojska zaciężne, z którymi Jan
wybierał się pod Chocim - wygrana utorowała mu drogę do polskiego tronu.
Tak się z mężem kochali, że 13 razy zachodziła z nim w ciążę (swoją
drogą, wówczas kobiety były mocarne - czwórkę dzieci urodziła
Zamojskiemu, niestety, żadne nie żyło zbyt długo), ale dzieci wychowali
tak sobie - kłótnia z matką o kasę uniemożliwiła najstarszemu Kubie
ubieganie się o koronę. Po śmierci męża Marysieńka pomieszkiwała we
Francji i w Rzymie, bliskie relacje (och, te plotki!) łączyły ją z
Innocentym XII i Klemensem XI, a ten ostatni to nawet w pierwszy dzień
swojego pontyfikatu zbierał dla niej poziomki w watykańskich ogrodach...
Pochowana
została we Francji, ale że oficjalny pogrzeb Sobieskiego na Wawelu
odbył się ponad 30 lat po jego śmierci... udało jej się spocząć przy
mężu. Jak - mogą opowiedzieć warszawscy kapucyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.