Wielki Post to nie tylko znakomita okazja do wyciągnięcia roweru. To też znakomita okazja do poszczenia, nawet jeśli ktoś nie jest zbyt religijny. W końcu wiosna za pasem, a przez zimę wielu z nas parę kilogramów przybyło.
Mnie przybyło. Przekroczyłam swój limit psychologiczny i zdecydowałam, że czas coś z tym zrobić. Dawniej kupowałam sobie nowe ciuchy po prostu, teraz na nowe ciuchy mnie nie stać - a do tych, co kupiłam je kiedyś, jestem też bardzo przywiązana.
Poraziła mnie prosta kalkulacja - ledwie 100 zbędnych kcal dziennie, czyli około łyżki oleju, może sprawić, że w ciągu roku przytyję 5 kg! Jak tak, to im bardziej ograniczę pobieranie, a podkręcę spalanie, tym będę chudsza, prawda?
Załadowałam sobie to telefonu odchudzającą apkę, kupiłam hulahop z wypustkami, i ciachnęłam po wszystkich posiłkach. Już dawno temu zrezygnowałam z pysznych drożdżówek na rzeczy razowca z chudą szynką, a kluseczki śląskie zamieniłam na sałatkę z fetą, guzik to dało. Może dlatego, że nie żałowałam sobie czekolady... Skoro nie dało się poprawić jakości posiłków, to postawiłam na ilość.
Po tygodniu byłam chudsza. O kilogram. A do tego wściekła, zmęczona, ciągłe głodna, mroczki mi przed oczami latały i zajad się zrobił przy ustach. Aha, i nie umiem kręcić hulahopa.
Zasnęłam, żeby nie myśleć o jedzeniu, i śniła mi się jajecznica na boczku.
I wiecie co?
Wstałam rano. Zrobiłam sobie jajecznicę na boczku. Wycisnęłam sok pomarańczowy. Odpaliłam neta.
"Jeśli odczuwam głód, to popełniam błąd. Nie da się zdrowo schudnąć więcej, niż kilogram w tydzień, a żeby to zrobić, wystarczy stworzyć 1000 kcal niedoboru dziennie". Tysiąc. Nie dwa tysiące.
Około tysiąca spalam na swoim rowerku - dzień w dzień. I teraz będę zjadać półtora tysiąca. Wiecie, ile to jest żarcia? Jaka to jest masa żarcia, te półtora tysiąca? W tym się mieści jajecznica na boczku, i koktajl bananowy, i herbatnik z żurawiną, i pomidorowa, i kotlecik z marchewką, i galaretka z malinami, i kawałek sernika. Furda dieta, Najlepszej na Świecie Teściowej się nie odmawia.
Wiecie, że codziennie mogę sobie zjeść taką masę żarcia?
Człowiek się uczy na błędach. Ale ta tygodniowa głodówka nie była błędem. Tygodniowa głodówka pozwoliła mi docenić, na ile pyszności mogę sobie zupełnie bezkarnie pozwolić.
Kręcić hulahopa nadal nie umiem. Powinnam mieć siniaki na brzuchu, podobno początkujący mają. Mam na biodrach i kostkach i stopach, tam, gdzie najczęściej spada....
Proszę trzymać kciuki. Mam do zrzucenia 5 kg (wersja minimum, do Wielkanocy) i jeszcze 5 (niedościgniony ideał sprzed 8 lat, do majówki).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.