Czy wiecie, że siedziba Caritas diecezji warszawskiej, aka pałac Kazanowskich, kryje niesamowitą historię?
Niejaka Elżbieta Słuszkówna, primo voto Kazanowska, bogata wdówka, wychodzi za mąż za Radziejowskiego. Mąż okazuje się okrutnikiem i zazdrośnikiem, więc Elżbieta, zamiast cierpieć za występki niepopełnione, postanawia męża zdradzić. Nie wybrała jednak byle kogo, tylko samego króla. Po wszystkim ucieka do klasztoru, wymienia zamki w drzwiach posiadłości przy pomocy brata, a kiedy mąż chce siłą się do domu dostać (z wykorzystaniem zbrojnych), król się wkurza i oskarża go o obrazę majestatu. To mi się podoba :)
Pod kościołem Karmelitów czytałam sobie listy króla Jasia do Marysieńki - wiecie, że oni się zaręczyli w tym kościele, kiedy Marysieńka była jeszcze mężatką? A na pogrzeb męża - Jana "Sobiepana" Zamojskiego jej nie wpuszczono, wyzywając od "pań Sobieskich"?
Nie wiem, czy te akurat historie weszły do spaceru śladami warszawskich romansów, który dziś (i co jakiś czas) organizuje portal Warszawy historie ukryte. Na spacer pójść z nimi nie mogłam, ale z ogromną przyjemnością zajmowałam się rozwikłaniem zagadek z zajawki, i wiem już, że dynastie mogą ginąć z powodu zazdrości (a także złego prowadzenia się), że można być nieboszczykiem na własnym ślubie - i mimo to się ożenić, że miłość może trwać aż po grób, albo nawet dalej, że w brzyduli mógł się zakochać dyplomata, który mógł mieć każdą, i że tenże dyplomata wprost sugerował pewnej pani, żeby służyła swej ojczyźnie ciałem (z własnym szefem). Udało mi się także dowiedzieć, co sądził Kiliński o Sztuce kochania, choć książka powstała wiele lat po jego śmierci, i ilu Marysia miała krasnoludków.
O czasy, o obyczaje - gderamy dziś o upadku instytucji małżeństwa. Gderacze powinni wybrać się na taki spacer, albo wczytać się w dzieje polskiej (i szerzej, europejskiej) arystokracji, zwłaszcza w XVII i XVIII stuleciu. Jedno wam powiem - działo się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.