środa, 6 maja 2015

Na południe od Marszałkowskiej


Był piękny, słoneczny dzień, kiedy postanowiłam jeszcze raz spróbować szczęścia w Śródmieściu Południowym. Szczęścia w sensie prywatnych odkryć i nie zawsze legalnych ujęć. Udało mi się wejść na zadomofione podwórko przepięknej kamienicy na Nowogrodzkiej - wybudował ją znany już mi z Królewskiej Edward Eber za pieniądze Berka Seydenbenthela i Adama Siberblasta, którzy zajmowali się skupowaniem gruntów i odsprzedawaniem ich z zyskiem. Kamienica jest ekstra - ma dwa efektowne zdroje, elegancką posadzkę, ściany bramy i klatki schodowej wyłożone różowym i białym marmurem, wykończone drewnem, była tam też winda z windziarzem - na samą klatkę nie wlazłam, teraz żałuję :( Na ostatniej kondygnacji, dziś już chyba nieistniejącej, były kawalerki z porcelanową wanną w łazience na korytarzu i obsługą kelnerską. Gdzieś niżej był bardzo elegancki pensjonat dla Pań Doktorowej Zofii Woyciechowskiej, która świetny interes rozkręciła, a na parterze na rogu mieściły się kasy i malutka poczekalnia kolejki EKD, która jeździła Nowogrodzką.

Udało mi się również wejść do biurowca Ufficio Primo, AKA budynek URM Leykama - Rada Ministrów urzędowała tam krótko, a Kulczyk musiał wyłożyć jakieś potworne pieniądze na remont efektownego budynku z 1951 roku - atrium robi olbrzymie wrażenie. Ma 53 okienka, podobno pochodzą z bunkru Hitlera z Berlina i z niemieckich reflektorów przeciwlotniczych. Na dole był niegdyś klub Ground Zero - w schronie atomowym. Całość podobno jest socrealistyczna, ale Pałacu Kultury nie przypomina w najmniejszym stopniu, na kilometr śmierdzi zgniłym kosmopolityzmem...

Leykam tuż obok postawił "żyletkowiec" z charakterystycznymi żeberkami - i zażartował sobie, dodając renesansowy portal. Tak samo, jak w żyletkowcu NIK (dzisiaj Sądów) na Marszałkowskiej machnął śliczniusie balkoniki. Słoiki efekty pracy Leykama mijają codziennie, sunąć wzdłuż rozbudowanych przez niego gmachów FSO na Jagiellońskiej.

Znalazłam kilka ostańców na podwórkach MDM - relikty Pięknej, żółciutka willa Struvego z 1876 roku, pamiętająca jeszcze czasy, kiedy róg Pięknej i Marszałkowskiej to było zadupie, odrapana kamieniczka ze śladami kul za budynkiem ze słynnym neonem gimnastyczki przy wlocie Koszykowej w plac Konstytucji.

Na Hożej widziałam ślady głośnego wybuchu gazu, a także świetnie odnowioną elewację kamienicy, też ze śladami kul - zakonserwowanymi i schowanymi pod szkłem.

Jakie jeszcze pozostałości starej Warszawy kryją się w nieoczekiwanych, świetnie znanych miejscach? Willę Struvego mijałam setki razy, kiedy mieszkałam przy Koszykowej - NIGDY jej nie widziałam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.