A Noc Muzeów jest fajna.
Ponieważ Młoda postanowiła mi towarzyszyć, nasza Noc była rodzajem kompromisu, bynajmniej nie zgniłego. Zależało mi na odwiedzeniu miejsc, które trudno jest zobaczyć w innym terminie, bo albo nie są dostępne, albo są czynne w godzinach dla mnie niedostępnych, jej zależało na atrakcjach dostosowanych do jej wieku, i żadna z nas nie chciała za długo stać w kolejkach.
Cele zostały osiągnięte.
Zaczęłyśmy od Muzeum Kowalstwa, które co prawda jest otwarte np. w soboty, ale zwykle nie można sobie wykuć w nim miecza własnoręcznie. A Młodej się udało. I bardzo jej się to podobało. Fenomenalne miejsce zresztą, muszę tam w okolicy pobrodzić - stoi sobie chatka w cieniu nowoczesnego apartamentowca, u stóp starego kościoła, a młody kowal stuka coś sobie w ramach pracowni artystycznej.
Potem wybrałyśmy się do Centralnej Biblioteki Lekarskiej - bladego pojęcia nie mam, czy do działu starodruków wpuszczają ot tak sobie, spodobały nam się narzędzia tortur medycznych - malutkie strzykawki, piły do amputacji, zestawy do flebotomii, fotel ginekologiczny ze skórzanymi paskami do krępowania pacjentki. Duże wrażenie zrobiły mikroskopy, odważniki i naczynia apteczne, a także rekonstrukcja szpitala Zakonu Maltańskiego.
Następnie przebiegłyśmy szybko przez sale Muzeum Ziemi - wyłącznie dlatego, że było po drodze - i ustawiłyśmy się w kolejce do Elizeum. Stałyśmy może 5 minut, kiedy wyhaczył nas szlachcic w jasnym kontuszu i czapce z piórkiem, wysyłając pod wejście. Wyjaśnił wszystkim zgromadzonym tam nieletnim, że takie ubranko to sobie przywiózł parę stuleci temu jego przodek (a może ktoś z naszych przodków) z delegacji do Turcji, i bardzo się wszystkim spodobało. Tak bardzo, że jak "ten tam" pojechał do Francji i wrócił w trójrogu, to go wyśmiano, tylko żonom musieli francuskie sukienki kupować. Okazuje się, że młodsi nieletni ZAWSZE wpuszczani są do Elizeum bez kolejki.
W środku było fajnie. Kopuła nosi jeszcze ślad dawnego wystroju, a w korytarzu, który ją otacza, z całą pewnością można było wesoło bawić się w chowanego z damami, bo Elizeum służyło Kazimierzowi Poniatowskiemu jako miejsce uciech wszelakich :D
Dziś mieszkają tam głównie nietoperze, i to m.in. ze względu na nie omija się na razie to miejsce - które przed Nocą należało porządnie wysprzątać i przewietrzyć, bo jest zawilgocone nie do opisania...
Zastanawiałyśmy się jeszcze nad Muzeum Chleba, ale Przelatek mi padł. Nic to, za rok na pewno tam pójdziemy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.