Русскоязычные читатели, с Днем победы Вас!
Co do dnia Zwycięstwa, wymalowanie w pomarańczowe paski czarnego jeepa na polskich blachach dyplomatycznych, zaparkowanego pod naszym konsulatem w Irkucku, tak, aby przypominał barwy wstążki Krzyża Świętego Jerzego (aka Order Chwały) było posunięciem, hmm, interesującym.
A ponieważ Młoda znowu skonfrontowała mnie z moją bezradnością, wróciłam z pracy przez bibliotekę, niosąc parę kilogramów literatury fachowej o wychowywaniu nastolatków. Młoda popatrzyła, popatrzyła, i skomentowała:
- Sianiarnia.
- Że co?
- Znowu jesz siano. Znów będziesz miała pełno siana w głowie.
- Ale jak to?
- Pamiętasz tamtą książkę o małych dzieciach, co stała w przedpokoju?
- No...
- Przejrzałam ją sobie. Tam było napisane, że jak małe dziecko wyrzuca zabawki z łóżeczka, to nie po to, żeby zrobić mamie na złość, tylko żeby sprawdzić, czy za każdym razem zabawka zrobi "bam". Bo małe dzieci nie umieją być złośliwe.
- Tak, było coś takiego, przypominam sobie.
- A pamiętasz, jak byliśmy na wycieczce w Malborku? I miałaś mnie w nosidle i miałam swój ulubiony dźwig?
Zdziwiłam się nieco, bo w Malborku byliśmy w roku Pańskim 2007, kiedy Młoda miała niecałe dwa lata chyba.
- Dźwig pamiętam.
- Ja ten dźwig ciągle rzucałam na ziemię. Nie po to, żeby sprawdzić "bam". Chciałam sprawdzić, ile czasu minie, zanim się wk... poirytujesz, i czy następnym razem będzie szybciej.
Auć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.