sobota, 5 września 2015

Golędzinów



Pojechałem na Golędzinów i zamarłem. Po wspaniałym, ostatnim skrawku dzikiej przyrody w Warszawie jeżdżą buldożery. Równają z ziemią wysoką trawę, w której regularnie widuje się bażanty, kuropatwy, lisy i dziki. Ten nadwiślański teren objęty jest zresztą ochroną w ramach programu Natura 2000. Są tutaj siedliska zagrożonych gatunków ptaków. Teoretycznie nie można więc w ten obszar ingerować. Wróciłem do domu i zacząłem szukać informacji o tym, co tam się odpierdala. Zamarłem po raz drugi. "Na Golędzinowie stanie eko-pawilon przypominający głaz polodowcowy. Obok pojawią się łąka, ekologiczny plac zabaw i zagroda dla zwierząt. Wszystko po to, by przybliżyć Wisłę warszawiakom. Inwestycja ma pochłonąć ok. 2 mln złotych i być gotowa w 2016 roku. (...) Przez łąkę będą przebiegać ścieżki przybierające kształt nurtu rzeki. - Projekt wpisuje się świetnie w to miejsce. Dokładnie na tej wysokości na rzece znajduje się naturalny próg z głazów. Chcieliśmy, aby pawilon był otwarty na rzekę. Jego konstrukcja to ukłon w stronę natury. - mówi Iwona Zwolińska, kierownik projektu Life+. Środki na budowę pochodzić będą z funduszy unijnych oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska." Nie mam słów, by adekwatnie skomentować ten cyniczny, bezczelny bełkot. Czuję się, jakbym czytał reportaż Radziwinowicza czy innego Pomerantseva na temat wyczynów moskiewskich watażków. To jest ten kaliber przekrętu, serio. Pociesza mnie tylko fakt, że budują na terenach zalewowych. Mam nadzieję, że Wisła kiedyś wróci i spuści im tęgi wpierdol.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.