piątek, 11 września 2015

Mon Coteau


Iza Lubomirska miała gust, miała rozmach i poczucie humoru, zapewne lubiła też gry słowne, skoro jedną ze swoich letnich rezydencji nazwała Mon Coteau, czyli niemalże... Mokotów. Bo w Mokotowie była, który wtedy, oczywiście, nie był żadną Warszawą, tylko wiochą na skarpie. Wiochy na skarpie były modne, sąsiedztwo było miłe (Królikarnia, Rozkosz, Natolin), wygodny, kameralny pałacyk zaprojektował Szreger, ogród - Zug. Jak się Izie zmarło, to pałacyk odziedziczyła z Tyszkiewiczów Potocka, secundo voto Dunin-Wąsowicz, która poprosiła Marconiego o odnowienie budynku zgodnie z ówczesną modą, romantycznie - neogotycko. Tak powstał znany dziś bardzo domek Mauretański, który zupełnie nieoczekiwanie wyskakuje przed solidnym wieżowcem z 1961 roku, mieszczącym słynne Cafe Mozaika z charakterystycznym neonem.


W miejscach, gdzie niegdyś były bagniste obszary Dzisiaj Sylwan i Flora swoje sypią dary, Wszędzie sztuczne tarasy, kaskady i domki, Dziwne płoty z dachówki, starych wież ułomki, Obfite drzew zamorskich rodziny się wznoszą;
Dziś Mokotów prawdziwą napawa rozkoszą

(J.L. Orański, 1826)


Jak się pani Wąsowiczowej chałupka znudziła, sprzedała ją w stanie mocno zużytym litografowi Szustrowi. Facet był zdolniacha, dorobił się fajnego majątku, miał pomysł na jego pomnażanie (park rozrywki Promenada), dbał o swój pokój wiekuisty (zbierał fundusze na kościół przy Dolnej) dziatkom swoim jednak nie do końca ufał, więc kupił sobie tytuł barona, żeby cała kasa trafiła w jedne ręce po jego śmierci. Nie na wiele to się jednak zdało, spadkobiercy posiadłość roztrwonili, i w 1944 ogień trawił już resztki, o które nikt nie dbał.
Zadbała władza ludowa. W latach sześćdziesiątych Jerzy Brabander odbudował pałacyk, w którym teraz mieści się Warszawskie Towarzystwo Muzyczne. I tu ciekawostka...

Jerzy miał syna, Piotra. Obecnie warszawskiego konserwatora zabytków.  Ludzie od zabytków chyba nie bardzo go lubią, bo wydał kilka kontrowersyjnych decyzji, chociaż z drugiej strony... chyba każda decyzja dotycząca Warszawy musi być kontrowersyjna. W Mieście tak doświadczonym każda stuletnia rudera zdaje się zabytkiem, a każdy plac od przedwojnia pusty - zabytkowym otoczeniem, mimo iż nie mają specjalnej wartości kulturowej czy artystycznej.
Mam tylko nadzieję, że Grancówka jednak zostanie odbudowana... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.