środa, 26 listopada 2014

Zapaleńcy Białołęki

- Mamo, a wiesz! - z roziskrzonym wzrokiem wołała Przelatek - a wiesz, co oznaczają winogrona na nagrobku, mamo? Na cmentarzu w Tarchominie? Wiesz, mamo?

Zastanowiłam się chwilę i przypomniałam sobie grób Josepha Labeya, który też mi się spodobał, kiedy zwiedzałam nasz cmentarz, i pytałam o niego Historyka. Labey był właścicielem winnic na wydmie, tam, gdzie teraz las między nekropolią i białołęckim Ratuszem, i po drugiej stronie Modlińskiej, tam, gdzie dziś osiedle... Winnica, oczywiście.

- Mamo, i jeszcze tam była taka pani, co była chora, lekarze jej zabronili wstawać, a ona wstała jak mąż był  w pracy, i dzbanek jej wypadł z rąk i padła martwa! I mąż przychodził na grób i włączał jej muzykę, bo ona lubiła!
- I wiesz, jak nas pytali o powstańców, to ja opowiedziałam tą historię o aptece na Krakowskim Przedmieściu, co Gryf ją napadł, żeby zabrać bandaże! A wiesz, że powstańcy są pochowani na Białołęce?

- Ten pan, Włodkowski Bartłomiej, to widać, że on to uwielbia! Aż tańczył, jak nam to opowiadał! I ubłagaliśmy naszą panią, żeby go znowu zaprosiła! 

To prawda, Bartek Włodkowski to uwielbia. I robi bardzo dużo dobrego, m.in. poprzez Fundację Ave. Mamy w dzielnicy ludzi, którym się chce, i na dodatek obdarzeni są charyzmą, która pozwala im swoje pomysły realizować.
Dzięki, Bartku!




P.S.
Warto, bardzo warto odwiedzić cmentarz tarchomiński. Ma długą, co najmniej dwustuletnią historię. Można na nim znaleźć kilka perełek sztuki funeralnej z XIX wieku, i groby ludzi różnych wyznań - ewangelików, katolików rzymskich i polskich... Trzeba czasem dobrze się nachodzić, naprzeciskać pomiędzy nagrobkami, bo cmentarz od dawna za ciasny, a po dziś dzień czynny, ale warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.