sobota, 29 listopada 2014

Pedałowanie

Na zimowe pedałowanie zaopatrzyłam się byłam w opaski diodowe z Lidla (jedną oddałam psu Przelatka, bo czarnego malucha nie widać w ciemnościach), nowe dynamo (poprzednie starłam do cna zaledwie po tysiącu kilometrów), lampki sygnałowe, odzież funkcyjną (również z Lidla), softshell i niby-puff (ze sklepu dla turystów), kamizelkę odblaskową i inne takie, żebym się świeciła jak choinka wielkanocna. Przerzutki i hamulec mam w piaście, więc mam nadzieję, że nie będą mi odmawiać posłuszeństwa.

Zaopatrzyłam się też w słuchawki - po drodze słucham sobie o szemranym życiu niegdysiejszej Warszawy, albo o jej życiu intymnym (to ostatnie to typowy chwyt marketingowy - mowa jest po prostu o spędzaniu czasu wolnego), albo o Powstaniu, zarówno z punktu widzenia Rudego, Alka i Zośki, jak i z punktu widzenia Maniusia z Cafe pod Minogą, albo Dzienników Tyrmanda, albo wspomnień żony wieloletniego ambasadora USA w Polsce, pani Davis. Żałuję przeogromnie, że "Korzeni Warszawy" nie ma na youtube, bo ta seria stanowi ostatnio moją ulubioną lekturę. Na znanej trasie czuję się ze słuchawkami bezpiecznie i nawet jestem w stanie odbierać przekaz :D

Jakby ktoś Wam wmawiał, że rower świetnie robi na figurę, to mu/jej nie wierzcie. Po pierwsze, jeść się po nim chce. Po drugie, jeżdżę, jeżdżę od miesięcy i efektów nie widzę :(

3 komentarze:

  1. Ja jeżdżę sporo na rowerze, nie tylko na co dzień, ale przede wszystkim na 2-tygodniowych urlopach. I wiesz co? Nawet jak w 2 tyg. zrobię ponad 800 km, to na wadze nic nie tracę! Ale to może być też tak, że tłuszcz zamienia się w mięśnie, a mięśnie ważą więcej niż tłuszcz... w każdym razie przynajmniej zachowuję figurę (a 40 lat za parę tygodni skończę, więc jesteśmy w podobnym wieku - i, co ciekawe, ja tego Twojego wieku domyślałam się już na początku Twojego moskiewskiego bloga - po prostu czułam coś jak wspólnotę pokolenia, dało się ją wyczuć w stylu pisania, odwołaniach kulturoznawczych i parakulturoznawczych, i takich tam, a po stylu pisania od razu też domyśliłam się, że jesteś po filologii :-) - ja nie, ale jestem z zawodu tłumaczką j. obcych :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihi, ja wcale nie jestem po filologii, choć mam "zakres filologii" w specjalizacji na dyplomie...

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, jesteś po lingwistyce stosowanej, ale to w sumie na jedno wychodzi ;-)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.