sobota, 10 stycznia 2015

Lodowiska w Warszawie

Mam taką książkę, która nazywa się "Warszawa - Perła Północy".
No to jak perła północy, to musi być w Warszawie zima. A że o zimę ostatnio dość trudno, to trzeba ją sobie zrobić przy pomocy wężownika z ziębnikiem, tudzież machnąć nawierzchnię na górkę Szczęśliwicką.

Na górce można, wg strony www przynajmniej, jeździć tylko na nartach i snowboardzie, więc się tam nie wybieramy - narty zjazdowe to dla nas element obcy ideowo. Ale łyżwy uwielbiamy obie, poza tym rozbestwiłyśmy się w Moskwie (przewodnik w panelu z prawej), w której lodowisko jest na każdym boisku szkolnym, na wielu podwórkach osiedlowych i w każdym parku, nie mówiąc już o miejscówkach kultowych, typu plac Czerwony czy park Gorkiego, i miejscówkach nietypowych, typu dach 7-piętrowego budynku.

No cóż. Poszaleć to my w Warszawie nie mamy gdzie. Ale źle nie jest.
Na inaugurację sezonu warto wybrać się na "katoczek" na Rynku Starego Miasta. Katoczek to po rosyjsku malutkie lodowisko, to starówkowe określił tak jeden z rosyjskich turystów. Śliczne światełka, RMF Classic w tle i - z braku prawdziwych płatków śniegu - śnieżynki rzucone na stronę Dekerta. Lepiej iść z własnymi łyżwami, bo przejażdżka gratis, a wypożyczenie (fakt, nowego, ładnego sprzętu) - dycha. I z własnym termosem, bo herbatka albo grzaniec też średnio dycha... Siusiać warto przed albo po w knajpie czy przy schodach ruchomych przy trasie W-Z, bo szopa z napisem WC przy bandzie woła o pomstę do nieba.

Na Stegny nam się jeździć nie chce. Za daleko, a radochy jakby mało. Atmosfery nie ma...
Na Torwarze godziny zabójcze.
Na Stadionie jest tak, no, glamurnie. Na Stadionie w sezonie pojawić się wypada. Stadion jest modny, no.
A najlepszy stosunek ceny do jakości mają ślizgawki dzielnicowe. Z własnego doświadczenia znamy naszą, słoikową, i wawerską. Wawerska ma zadaszenie i rynienkę dla maluchów, i elegancki kibelek. Tarchomińska ma za to ogrzewaną szatnię, ale za toaletę robi toi-toi. W ferie świąteczne i zimowe do 14.00 dzieciaki jeżdżą gratis, płacąc ewentualnie 3 zeta za wypożyczenie łyżew. Jest kupa śmiechu i kupa znajomych. No i ścieżka rowerowa wzdłuż całej Strumykowej...

2 komentarze:

  1. to twoja mala na tych fotkach ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Istota w czerwonym kasku to znajomy nastolatek. Istota w różowym kasku to nieznajoma pierwszkolasistka. Przelatek gdzieś tam się pęta, ale niewyraźnie.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.