czwartek, 2 lipca 2015

Grochowska

Znaczy się, Praga Południe część kolejna.
O ile na lotnisku - między Ostrobramską i Wałem Miedzeszyńskim - w życiu wcześniej nie byłam (a, nie, raz byłam - tam się mieścił azyl, z którego wzięliśmy kota), to Grochowską przemierzałam regularnie od samych początków mojego mieszkania w Warszawie. Dziwiła mnie jej staro wyglądająca zabudowa na dużej długości - dla mnie to była droga donikąd. Jakże mało wtedy wiedziałam!

Grochowska to przecież szosa Brzeska, a szosa Brzeska to szosa Moskiewska! Arcyważny trakt łączący rosyjską wicestolicę z głównym ośrodkiem zachodniej prowincji. Wybrukowany w 1823 roku (o pomniku budowy Szosy Brzeskiej - pierwszego na ziemiach polskich upamiętniającego "zwykłych ludzi" - byłam już pisałam), włączony na duuużym odcinku (z kawałkiem Płowieckiej włącznie) do miasta w 1915 r. Nic dziwnego, że fabryki i fabryczki rosły jak na drożdżach (Fabryka Aparatów Optycznych i Precyzyjnych H. Kolberga, Państwowe Zakłady Tele- i Radiotechniczne, oraz Towarzystwo Budowy Motorów „Perkun”), a ludzie chętnie się osiedlali w pobliżu, początkowo w drewniakach, a po wybudowaniu pętli tramwajowej Gocławek (1925) również w modernistycznych 2-3-piętrowych kamieniczkach. W okolicach pl. Szembeka powstało całe gęsto zabudowane murowane miasteczko, czy raczej dzielnica przedmiejska, z kościołem (murowany skończono dopiero po wojnie), i, oczywiście, z bazarem na "rynku", znaczy na placu, który ruszył w 1944 roku, kiedy można było coś przehandlować z żołnierzami bratniej armii. Bazar istnieje do tej pory, choć dziś uznawany jest za nielegalny i czeka go podobno likwidacja...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli post ma więcej, niż dwa dni, Twój komentarz ukaże się po moderacji.